Ferreting|

Rozdział XI
FERRETING: łowca królików

sezon ferretingu rozpoczyna się, gdy przymrozki spowodowały, że liście opadają, a króliki rosną tłusto od żerowania na korze. Pewnego grudniowego poranka Orion i ja zaczęliśmy, z naszym małym Johnem, przygotowywać podwójny kopiec dla naszego starego przyjaciela farmera “Willuma” w Redcote.

Mały John był robotnikiem-jednym z tych, którzy często pracowali w dziwnych czasach dla Łukasza, wykonawcy królików. Nazwaliśmy go małym Johnem ze względu na jego wielkie rozmiary i nieporęczne proporcje. Był on najbardziej użytecznym człowiekiem, jakiego znaliśmy do takiej pracy; jego serce było w niej tak dogłębnie.

czekał na nas, zanim skończyliśmy śniadanie, ze swoimi narzędziami i narzędziami, starannie je przygotowując, podczas gdy w domu w jego domku było ciemno. Sieci wymagają spojrzenia przed uruchomieniem, ponieważ są skłonne wpaść w plątaninę i nie ma nic tak denerwującego, jak rozplątać struny schłodzonymi palcami w rowie. Niektóre muszą być naprawione, zostały rozdarte; niektóre są odrzucone całkowicie z powodu słabości i zgnilizny. Sznurek często nasycony wodą ulegał rozkładowi. Wszystkie sieci są koloru jasnożółtego z gliny i piasku, który pracował w sznurku.

sieci te prawie wypełniły worek, do którego wrzucił również parę “łapaczy sów”, rękawic z grubej białej skóry, wystarczająco grubych, aby obrócić cierń podczas obchodzenia się z krzakami lub wytrzymać pazury sowy wściekle opierając się schwytaniu. Jego fretki kosztowały go wiele myśli, które zabrać, a które zostawić. Musiał również być szczególny, jak je karmił-muszą być chętni do zdobyczy, a jednak nie mogą być głodowane, bo inaczej by przełknąć na krwi pierwszego królika, i stać się bezużyteczne do polowania.

dwa musiały być zakręcone-operacja o pewnym stopniu trudności, która zazwyczaj skutkuje porysowaniem ręki. Mały kawałek małego, ale mocnego sznurka przechodzi przez szczęki za zębami przypominającymi kły i ciasno zawiązuje się, tak ciasno, że prawie wbija się w skórę. To jest stary sposób na kagańce dla fretki, przekazywany z pokolenia na pokolenie: Mały John gardzi kagańcami, które można kupić w sklepach, a jeszcze bardziej gardzi maleńkimi dzwoneczkami, które zawisają na szyi. Pierwszy mówi, że często odpada, a drugi zawstydza fretkę, a czasami łapie w wystających korzeniach i przytrzymuje ją szybko. Ma też linię-wiele metrów grubego sznurka nawiniętego na krótki kij – do linii fretki, jeśli to konieczne.

fretki są umieszczane w mniejszej torbie, ciasno zawiązanej na górze — bo przebrną i wyjdą, jeśli zostanie jakaś przysłona. Wewnątrz torby jest trochę siana, na którym mogą się położyć. Preferuje fretkę fitchew, jak ją nazywa; jest to rodzaj, który jest zabarwiony jak tchórz. Mówi, że są bardziej zaciekłe, większe i potężniejsze. Ale ma też kilka białych z różowymi oczami. Oprócz worka sieci, worka fretek i małej wiązki w wiązanej chusteczce-jego “nuncheon” -które same w sobie stanowią znośny ładunek, przyniósł on księgę i “nawigatora”, czyli narzędzie do opróżniania.

to wąska łopatka specjalnie mocnej marki; ostrze jest puste i przypomina przesadne wyżłobienie, a zaletą jest to, że w wykopywaniu królika narzędzie jest bardzo skłonne do złapania pod korzeniem, gdy zwykły szpadel może się zginać i stać się bezużyteczny. “Nawigator” wytrzyma wszystko, a wąski jest również bardziej poręczny. Wszystkie te narzędzia Mały John przygotował przy słabym świetle rogów latarni w szopie na tyłach swojej chaty. Kubek piwa podczas gdy my bierzemy nasze pistolety, bardzo go rozwesela i rozluźnia język.

aż do Redcote imponuje nam absolutną koniecznością ciszy podczas ferretingu i gratuluje nam prawie spokojnego dnia. Ma wątpliwości co do spaniela Oriona i czy będzie milczał czy nie.

kiedy dojdziemy do podwójnego Kopca, jego rozmowa całkowicie ustaje: jest cichy i szorstki jak dąb pollard. U szczytu Kopca worek sieci jest zrzucany na zwój i otwierany. Ponieważ po drugiej stronie żywopłotu jest więcej dziur, Orion idzie z małym Johnem, a ja przystępuję do zakładania sieci na moim.

znalazłem pewne trudności w dostaniu się do banku, krzaki są tak grube, i musiałem użyć billhook i posiekać drogę: usłyszałem Mały John warczący o tym szeptem do Oriona. Bardzo często przed wyjazdem z fretkami ludzie wysyłają mężczyznę lub dwóch kilka godzin wcześniej, aby posiekali i wyczyścili Krzaki. Efektem jest to, że króliki nie będą swobodnie śrub. Słyszą ludzi rąbanie, i wibracje ziemi, jak niezdarnie wspinać się po brzegach, i nie wyjdzie, dopóki absolutnie zmuszony. Jeśli w ogóle zostanie to zrobione, należy to zrobić tydzień wcześniej. Dlatego Mały John narzekał na moje siekanie, chociaż wiedział, że to konieczne.

aby założyć siatkę dla królików, musisz ją tak ułożyć, aby zakrywała cały otwór otworu, ponieważ jeśli jest jakiś otwór między nią a bankiem, Królik się prześlizgnie. Nie zmierzy się z siatką, chyba że będzie zobowiązany. Wzdłuż górnej części, jeśli brzeg jest stromy, aby sieć nie leżała na nim samym, dwie lub trzy małe gałązki powinny zostać wepchnięte przez oczka w ziemię, aby je zawiesić.

te gałązki nie powinny być większe niż używane przez ptaki do budowy gniazd; po prostu wystarczająco silny, aby utrzymać sieć w miejscu i nie więcej. Z drugiej strony należy uważać, aby żaden gruby wystający korzeń nie złapał rogu sieci, w przeciwnym razie nie narysuje prawidłowo i królik ucieknie.

Mały John, niezadowolony z mojego zapewnienia, że zatarłem wszystkie dziury po mojej stronie, teraz przyszedł-czołgając się na rękach i kolanach, że może nie słoik banku-zbadać dla siebie. Jego ćwiczone oko wykryło dwa otwory, które mi umknęły: jeden na szczycie kopca mocno zwisającego przez martwą trawę, a drugi pod stułą. Te, którymi się zajmował. Następnie czołgał się na kopiec dwa lub trzy jardy poniżej końca pochówku i własnymi rękami rozciągnął większą siatkę w poprzek górnej części brzegu, tak że gdyby królik uciekł, wpadłby na to. Aby być jeszcze bardziej pewny, rozciągnął kolejną podobną sieć na całej szerokości kopca na drugim końcu Zakopanego.

następnie rozpiął usta fretki-worka, trzymając ją między kolanami-fretki natychmiast próbowały się wyrwać: wybrał dwie, a następnie związał je ponownie. Z obu tych we własnych rękach, bo nie ufał nikomu, poślizgnął się cicho z powrotem na stronę Oriona, a tak szybko, jak zobaczył, że stoję dobrze z powrotem umieścił je w różnych otworach.

prawie w następnej chwili wyszedł mi z boku rozbijając sieć. Wsiadłem do rowu, pospiesznie zresetowałem siatkę i włożyłem fretkę do sąsiedniego otworu, podnosząc róg siatki, aby się w nią wkradła. W przeciwieństwie do łasicy, fretka po wyjściu z dziury wydaje się zagubiona i wędruje powoli, aż przypadek sprowadzi go na sekundę. Łasica, która kiedyś polowała, nie prędzej wydostaje się z jednej dziury, niż ucieka do następnej. Ale ta moc fretka częściowo straciła z uwięzienia.

na chwilę fretka zawahała się wewnątrz dziury, jakby niezdecydowana, który z dwóch przejść wziąć: potem zaczął, a ja straciłem z oczu jego ogon. Ledwo wróciłem na swoje stanowisko, niż usłyszałem, jak Mały John wskakuje do rowu po swojej stronie: w następnej chwili zobaczyłem ciało królika, którego zabił, wyrzucone na pole.

stałem za nieco zaawansowanym krzakiem, który wychodził na łąkę jak podpora i obserwowałem dziury wzdłuż brzegu. Ważne jest, aby dobrze stanąć z tyłu od otworów, a jeśli to możliwe, poza zasięgiem wzroku. W kilka chwil coś się poruszyło i zobaczyłem głowę królika u ujścia dziury tuż za siatką. Patrzył przez oczka, jak przez kratę, i widziałem, jak jego nozdrza działają, jak rozważał w sobie, jak przejść tę rzecz. To było tylko na chwilę; fretka zaszedł, a dziki z dziedzicznym strachem, królik skoczył do sieci.

siła sprężyny nie tylko połączyła siatkę, ale wyciągnęła kołek, a królik i siatka nierozerwalnie splątane stoczyły się po brzegu na dno Rowu. Wskoczyłem do rowu i chwyciłem siatkę; gdy przyszedł ochrypły szept: “spójrz na siebie, mierniku: podnieś kolejną siatkę-nie może się wydostać; możesz un pod pachą, lub w zębach.”

spojrzałam w górę i zobaczyłam twarz małego Johna spoglądającego na kopiec. Wepchnął się pod krzaki, kapelusz mu zdjął; jego pobitą przez pogodę twarz krwawiącą z wrzośca, ale nie mógł poczuć zadrapania tak niespokojnego, że nic nie powinno uciec. Wyciągnąłem kolejną siatkę z kieszeni i rozłożyłem ją mniej więcej na dziurze; następnie wolniej wziąłem królika z drugiej sieci.

nigdy nie powinieneś trzymać królika do góry, dopóki nie chwycisz jego tylnych nóg; będzie on tak skręcał i pracował, aby uwolnić się od jakiegokolwiek innego chwytu. Ale kiedy trzymany za tylne nogi i podnoszony z ziemi, nie może nic zrobić. Teraz wróciłem do mojej podpory krzaków i czekałem. Króliki nie bolały mnie przez jakiś czas. Od czasu do czasu widziałem, lub słyszałem, Oriona lub małego Jana skaczącego do ich rowu i dobrze wiedziałem, co to znaczy, zanim martwy królik został wyrzucony, aby upaść z bezradnym uderzeniem w sward.

kiedys widzialem Glowe królika przy wylocie dziurki i chwilowo oczekiwalem, ze bedzie uciekal z tego samego panicznego strachu. Ale albo fretka przeszła, albo był inny tunel boczny-królik wrócił. Kilka minut później Mały John wykrzyknął: “Uważaj, ty, fretka wyszła!”Jedna z fretek wyszła z dziury i bezcelowo — jak się wydawało-włóczyła się po brzegu.

gdy zbliżył się do mnie, po cichu wpadłam do rowu, złapałam go i wsadziłam do dziury. Ku mojemu zdziwieniu odmówił wejścia-popchnąłem go: wrócił i nadal próbował wyjść, aż dałem mu ostry fillip palcem, kiedy drżał kurzem i cząstkami suchej ziemi z futra, jakby w proteście, i powoli zniknął w otworze.

kiedy skradałem się z głębokiego rowu na rękach i kolanach, usłyszałem, jak Orion wołał gniewnie do spaniela, aby przyszedł do pięty. Do tej pory spaniel siedział na zadkach za Orionem dość cicho i spokojnie, choć nie bez sporadycznych niespokojnych ruchów. Ale teraz złamał się nagle z całej kontroli, i lekceważąc gniew Oriona-choć z wiszącym ogonem-rzucił się na żywopłot, a wzdłuż szczytu Kopca, gdzie była gruba masa martwej trawy. Mały John rzucił w niego grudą gliny, ale zanim wyszedłem z rowu spaniel dał język, a w tym samym momencie zobaczyłem królika wychodzącego z rowu i biegnącego jak szalony przez pole.

pies gonił-rzuciłem się po broń, która była kilka metrów dalej, ustawioną na dziurawym drzewie. Pośpiech zaniepokoił cel — królik też był prawie pięćdziesiąt jardów od siebie, kiedy strzelałem. Ale strzał złamał jedną tylną nogę-ciągnął za sobą-i spaniel natychmiast go złapał. – Spójrz na swoje sieci-powiedział Mały John w tonie stłumionego oburzenia, bo nie lubił hałasu pistoletu, jak wszystkie inne odgłosy.

spojrzałam i odkryłam, że jedna siatka została częściowo odsunięta na bok; ale do tak małego stopnia, że nie powinnam była uwierzyć, że królik mógł się przedostać. Musiał wymknąć się bez najmniejszego dźwięku i po cichu wszedł na szczyt Kopca, niezauważony. Ale tam, niestety! znalazł szeroką sieć rozciągniętą w poprzek brzegu tak, że ześlizgnięcie się z kopca na szczycie było niemożliwe. To z pewnością byłby jego kurs, gdyby nie sieć.

teraz bez wątpienia spaniel złapał wiatr od niego, a zapach był tak silny, że pokonał jego posłuszeństwo. W momencie, gdy pies wsiadł na brzeg, królik ześlizgnął się do rowu — nie widziałem go, ponieważ plecy odwróciły się na gorącym uczynku, aby uciec. Następnie bezpośrednio spaniel dał język królikowi rzucony na otwarte, mając nadzieję dotrzeć do pochówków w żywopłocie po przeciwnej stronie łąki.

ten incydent wyjaśnił, dlaczego fretka wydawała się tak loth wracać do dziury. Wykradł się kilka chwil za królikiem i w bezcelowy, niepewny sposób próbował podążać za zapachem wzdłuż brzegu. Nie lubił być zmuszony do porzucenia tego zapachu i ponownego poszukiwania innego. – Musimy być ostrożni, jak naprawiamy nasze sieci, ty-powiedział Mały John, posuwając się tak daleko, jak tylko mógł, strofując moje zaniedbanie.

hałas pistoletu, szczekanie i gadanie oczywiście słyszały króliki jeszcze w pochówku, i jakby pokazać, że Mały John ma rację, na chwilę przestały ryczeć. StojÄ … c za krzakami — na ktĂłrych teraz przyĹ ‘oĹźyĹ’ em broniÄ™, aby byÄ ‡ bliĺźej pod rÄ ™ kÄ … — obserwowaĺ ’em sieci, aĹź wzrok przykuwaĺ’ mi ruch fretki. Leżał na trawie i do tej pory był obojętny. Ale teraz torba podniosła się, a następnie przewróciła, aby ponownie podnieść się i ponownie przewrócić. Pozostawione w rezerwie fretki chętnie wysiadały-Ostro ustawione z powodu skąpego śniadania — a ich ruchy powodowały, że torba przewracała się na niewielką odległość.

widziałem Oriona po drugiej stronie Kopca, bo stał i liście opadły z górnej części krzaków. Mały Jan przykucnął w rowie: ukryły go martwe trawy, “kleszcze”, uschłe winorośle z bryonu, osty i ciemna, pomarszczona paproć.

na tarninie obok mnie była okrągła czarna tarnina, piękny połysk lub kwiat, na niej wyglądała jak malutka śliwka. Smakował nie tylko kwaśny, ale wydawał się pozytywnie wypełniać usta szorstkim kwasem. Nadświetlne jasnoszare chmury, ciasno upakowane, ale nie deszczowe, dryfowały bardzo wolno przed górnym nurtem n. e. Od czasu do czasu przez krzaki szeleszczą martwe liście, które wciąż pozostały na dębach.

pomimo zimna, coś z intensywnej koncentracji małego Johna komunikowało się z nami: czekaliśmy i patrzyliśmy z gorliwą cierpliwością. Po chwili wyszedĺ ‘z rowu, gdzie nasĺ ‘uchaĺ’ z zamkniÄ ™ tym uchem do brzegu i poprosiĹ ‘mnie, abym podaĺ’ mu fretkÄ™. Wyjął kolejną fretkę i podniósł ją-to znaczy przyczepił jeden koniec długiego sznurka do szyi, a następnie wysłał ją.

patrzył, w którą stronę obróciła się fretka, a potem znów położył głowę na twardej glinie, by słuchać. Orion musiał przyjść i utrzymać linię, a on poszedł dwa lub trzy jardy dalej w dół, dostał się do rowu i jeszcze raz uważnie słuchał. “On być o środku Kopca ty,” powiedział do mnie; on być między tobą a mną. Lor! uważaj.”

był niski dźwięk dudnienia-spodziewałem się, że zobaczę królika ryglującego w jedną z moich sieci, usłyszałem małego Johna przesuwającego liście, a potem krzyknął: “Daj mi sieć, ty-szybko. Lor! oto kolejna dziura: nadchodzi!”Spojrzałem na kopiec i zobaczyłem małego Jana z zastawionymi zębami i wpatrującego się w dziurę, która nie miała sieci, jego wielkie ręce otwarte, gotowe do natychmiastowego rzucenia się jak jakieś dzikie zwierzę na swoją ofiarę. W jednej chwili królik przykręcił się-chwycił go i ścisnął go do klatki piersiowej. Był moment walki, za chwilę królik został wstrzymany na chwilę, a następnie rzucony przez kolano.

to zawsze był Widok, gdy Mały John był zachwycony “skręcaniem” karku. Dotknął całkowitej nieświadomości tego, co robi, spojrzał Ci w twarz i mówił o jakimś obojętnym temacie. Ale przez cały czas czuł, że mięśnie królika rozciągają się przed strasznym uściskiem jego rąk, a wyraz zadowolenia z samozadowolenia przemknął nad jego rysami, gdy szyja dała mu nagłe uspokojenie, i w jednej chwili to, co było żywym nadwyrężającym stworzeniem, stało się wiotkie.

fretka wyszła za królikiem, natychmiast go złapał i wsadził do kieszeni. W środku były jeszcze dwie fretki — jedna podejrzewana była o żłobienie królika w zaułku, a druga podszyta, która poszła dołączyć do tej sangwinicznej uczty. Użycie linii polegało na prześledzeniu miejsca, w którym leżała luźna fretka. “Chuck I show’ l, measter, ” powiedział Mały John.

nad żywopłot przewróciłem narzędzie “nawigatora”; upadło i utknęło pionowo w szparze. Orion mu ją podał. Najpierw zapełnił dziurę, z której właśnie wyskoczył królik z kilkoma “spitami”, czyli spadefulami, a następnie zaczął kopać na szczycie kopca.

to kopanie było bardzo żmudne. Korzenie ciernistych krzewów i drzew stale go utrudniały i musiały zostać ścięte. Następnie, w końcu schodząc do dziury, okazało się, że właściwe miejsce nie zostało trafione o kilka stóp. Oto linka i podszyta fretka-zaczepiła się o wystający korzeń i wściekle starała się iść naprzód na ucztę krwi.

kolejne zaklęcie kopania-tym razem jeszcze wolniejsze, bo mały Jan bał się, aby krawędź jego narzędzia nie prześlizgnęła się nagle i przecięła fretkę na głowie, a być może ją zabiła. W koĹ “cu dotarĹ’ o miejsce, a fretka wciÄ … Ĺź trzymaĺ ‘ a siÄ ™ swojej ofiary. Królik był prawie nie do poznania jako królik. Biedne stworzenie zostało zatrzymane przez ślepą uliczkę, a fretka podeszła do niego od tyłu.

ponieważ dziura była mała, ciało królika całkowicie ją wypełniło, a fretka nie mogła prześlizgnąć się, aby dostać się do miejsca za uchem, w którym zwykle się chwyta. Dlatego fretka celowo odgryzła tylne ćwierci i tak znudziła Przejście. Fretka, która była tak pożarta, była bezużyteczna do dalszych polowań i została zastąpiona w torbie. Ale Mały John dał mu najpierw pić wodę z dna rowu.

Orion I ja, zmęczeni kopaniem, teraz nalegaliśmy na przeniesienie do następnego pochówku, ponieważ czuliśmy się pewni, że pozostałe króliki w tym nie będą bolały. Mały Jan nie miał innego wyjścia, jak się podporządkować, ale zrobił to z wielką niechęcią i wieloma złowrogimi spojrzeniami wstecz na dziury, z których wziął sieci. Był pewien, powiedział, że w pochówku jest jeszcze co najmniej pół tuzina: chciał tylko mieć wszystko, co mógł z tego wyciągnąć. Ale bezlitośnie zarządziliśmy przeprowadzkę.

poszliśmy jakieś trzydzieści metrów w dół Kopca, mijając wiele mniejszych pochówków i wybraliśmy miejsce idealnie wywiercone dziurami. Podczas gdy Mały John był w rowie, zakładając sieci, sprytnie rozpakowaliśmy fretkę i wrzuciliśmy trzy fretki naraz do dziur. Lor! measter, measter, w czym jesteś?”zawołał Mały John, zupełnie przygnębiony. Wszystko zepsujesz. Lor!”

ostry raport, gdy Orion wystrzelił do królika, który prawie pod palcami małego Johna zatonął, a on musiał szybko uciekać z drogi. Bang! bang! prawo i lewo: ostrzał stał się szybki. Nie było sieci, które alarmowałyby króliki i trzy fretki na nie polujące, spadały we wszystkich kierunkach tak szybko, jak tylko mogliśmy załadować. Teraz Naboje uderzyły w gałęzie i roztrzaskały je. Teraz Szot zrównał się z kamieniami sarsena wmurowanymi w Kopiec. Króliki miały mało podwórza, aby przebić się z jednej dziury do drugiej, tak że była to ostra praca.

Mały John teraz porzucił wszelką nadzieję i tylko błagał żałośnie o swoje fretki. ‘Uważaj, bo ich nie trafisz, measter; nie strzelaj do dziury, ty.”Przez pół godziny mieliśmy naprawdę dobre strzelanie: potem zaczęło się rozluźniać i powiedzieliśmy mu, żeby złapał fretki i poszedł do następnego pochówku. Nie jestem pewien, czy nie zbuntowałby się od razu, ale właśnie wtedy podszedł chłopiec niosący koszyk z prowiantem i duży słoik z glinianym korkiem, pełen szumiącego piwa. Farmer Willum wysłał to, a mocny trunek przywrócił małemu Johnowi dobry humor. To naprawdę było ale-takie, których nie można dostać za pieniądze.

chłopiec powiedział, że widział dziedzicznego wroga farmera Willuma, opiekuna, obserwującego nas od swojej strony granicy, bez wątpienia przyciągniętego odgłosem strzału. Powiedział też, że w małym kopcu obok potoku był bażant. I posłaliśmy go znowu na zebranie. on wrócił i powtórzył, że strażnik odszedł, i że myślał, iż widział go wchodzącego na odległe plantacje jodłowe. Zostawiliśmy więc chłopca, aby pomógł małemu Johnowi przy następnym pogrzebie — zlecenie, które sprawiło, że uśmiechał się z zachwytu, a drugi bardzo dobrze pasował, ponieważ hałaśliwe pistolety znikały, a on mógł użyć swoich sieci.

zabraliśmy ze sobą podszytą fretkę i ruszyliśmy za bażantem. Jak tylko zbliżyliśmy się do kopsy, spaniel dał język po drugiej stronie żywopłotu. Orion przywiązał go do krzaka, chcąc zostawić go z małym Johnem. Ale spaniel rozdarł się i skręcił, aż się uwolnił i podążał za nami — trzymając się z daleka-aż do teraz przekraczając zapach królika ustawił swoją korę. Wezwaliśmy go na przechylenie i obawiam się, że dostał kopa. Ale bażant był zaalarmowany i wstał, zanim zdążyliśmy odpowiednio uleczyć małą Kopę, gdzie z pewnością powinniśmy go mieć. Poleciał wysoko i prosto na plantacje jodeł, gdzie nie było sensu podążać.

jednak skoczyliśmy strumykiem i wkroczyliśmy na teren opiekuna pod osłoną grubego podwójnego Kopca. Wsunęliśmy podszytą fretkę do małego pochówku i udało nam się przewrócić kilka królików. Celem użycia podszytej fretki było to, że mogliśmy ją łatwo odzyskać. To była czysta psota, bo po naszej stronie było mnóstwo królików. Ale było w tym trochę pikanterii ryzyka i wiedzieliśmy, że Willum będzie się tym napawać.

po oddaniu tych dwóch strzałów wróciliśmy tak szybko, jak to tylko możliwe i jeszcze raz asystowaliśmy małemu Johnowi. Nie mogliśmy jednak oprzeć się przyjemności strzelania do królika od czasu do czasu i tak go dręczyć. Zostawiliśmy po jednej dziurze z każdej strony bez siatki i nalegaliśmy na usunięcie siatki, która rozciągała się po górnej stronie banku. To dawało nam szansę od czasu do czasu, a usunięcie siatki krzyżowej pozwoliło królikowi trochę prawa.

pomimo tych wad-dla niego-małemu Johnowi udało się zrobić dobrą torbę. Pozostał aż do zmroku, by wykopać fretkę, która zabiła królika w dziurze. Z obojętnością wziął pieniądze na swoją codzienną pracę: ale kiedy przedstawiliśmy mu dwie pary czystych królików, jego wdzięczność była dla niego zbyt wielka, aby ją wyrazić. Krasnoludki i “dmuchane” króliki były jego subtelnym, czyste króliki nieoczekiwanym darem. Nie chodziło o ich wartość pieniężną, lecz o to, że były królikami.

instynkt polowania człowieka był tak silny, że zdawał się przezwyciężyć wszystko inne. Szedł milami-po długim dniu pracy na farmie – tylko po to, aby pomóc staremu Luke ‘ owi, handlarzowi królików, przywieźć króliki do domu wieczorem z górnego lasu. Pracował regularnie dla jednego rolnika i dobrze wykonywał swoją pracę: był też trzeźwym człowiekiem, gdy ludzie idą, to znaczy, że nie upił się więcej niż raz w miesiącu. Silny człowiek musi pić od czasu do czasu: ale on nie był sot, i wziął dziewięć dziesiątych swoich pieniędzy wiernie do domu do żony i dzieci.

w zimie, kiedy praca na farmie nie jest tak pilna, pozwolono mu od czasu do czasu na tydzień wolnego, który spędził na ferretingu dla rolników, a czasami dla Łukasza, i oczywiście był zbyt zadowolony, że dostał takie zaręczyny, jak mu daliśmy. Czasami dobrze sobie radził ze swoim ferretingiem: czasami, gdy pogoda była zła, to była porażka. Ale chociaż kilka szylingów było dla niego konsekwencją, to naprawdę nie wydawało się być wartością pieniężną, ale sport, który kochał. Dla niego ten sport był absorbujący.

jego fretki były dobrze zadbane, a czasami sprzedawał je za dobrą cenę opiekunom. Z reguły podejrzewa się człowieka, który trzyma fretki: ale mały Jan był zbyt dobrze rozumiany i nie miał trudności z błaganiem o trochę mleka dla nich.

jego upór w pogoni za królikiem był dla mnie zawsze źródłem zdumienia. W deszczu, w wietrze, w mrozie; jego stopy do kostki w lodowatym błoto na dnie Rowu: bez względu na pogodę i jak trudne, cierpliwie stał do swoich sieci. Znam go stojącego przez cały dzień w śnieżycy-śniegu na ziemi i w dziurach, płatków dryfujących na jego twarzy-i nigdy nie okazywał niecierpliwości. Wszystko, czego nie lubił, to wiatr-nie z powodu dyskomfortu — ale dlatego, że skrzypienie gałęzi i wycie wybuchu wydawały taki hałas, że nie można było powiedzieć, gdzie królik się piorunuje.

pogratulował sobie tego wieczoru, bo odzyskał wszystkie swoje fretki. Czasami ktoś będzie leżał i przeciwstawiał się wszelkim wysiłkom, aby go wydobyć. Jednym z planów jest umieszczenie martwego, świeżego królika w ujściu dziury, który może skusić fretkę, aby przyszła i ją chwyciła. W dużych lasach przebywa na ogół jedna lub więcej fretek wędrujących luźno w sezonie, które uciekły przed stróżami lub kłusownikami.

jeśli strażnik widzi jednego, próbuje go złapać; nie udaje mu się tego, wkłada do niego ładunek strzału. Niektórzy strażnicy nie myślą o strzelaniu do własnych fretek, jeśli nie przyjdą, gdy zostaną wezwani przez ćwierkanie wargami, lub nie będą ich zadręczać w inny sposób. Nie obchodzi ich to, ponieważ mogą mieć tyle, ile chcą. Mały Jan zrobił z siebie zwierzęta domowe: z reguły bardzo dobrze mu posłuszni.

kłusownikom zarzuca się czasem kradzież fretek, tzn. odebranie i wywiezienie tych, które stracą strażnicy. Fretka jest jednak trudna do zidentyfikowania i Przyrzeczenia.

ci, którzy idą kłusować z fretkami, wybierają noc księżycową: jeśli jest ciemno, trudno jest znaleźć dziury. Małe pochówki są najlepsze, ponieważ o wiele łatwiej się nimi zarządza,a fretka jest zwykle wyłożona. W przypadku próby dużego zakopania, biorą pierwsze pół tuzina tego rygla, a następnie przechodzą do innego. Pierwsze króliki wychodzą szybko, reszta pozostaje jakby ostrzeżona przez los swoich towarzyszy. Zamiast tracić na nich czas najlepiej przenieść się w inne miejsce.

chyba, że opiekun powinien przepuścić żywopłot, ryzyko jest stosunkowo niewielkie, bo mężczyźni są w rowie i niewidoczni 10 metrów pod krzakami i nie hałasują. Trudniej jest wrócić do domu z grą: ale jest to zarządzane. Bardzo małe pochówki z nie więcej niż czterema lub pięcioma otworami mogą być ferretowane nawet w najciemniejsze noce, uważnie obserwując wcześniej, gdzie znajdują się otwory.

Leave a Reply